Dnia 16 września zmarł mój tata...mój kochany tata...2 tygodnie po tym jak się dowiedział, że ma raka(po śmierci dowiedzieliśmy się że z przerzutami) a wcześniej zero objawów, zdrowy normalny człowiek cieszący się życiem... nie wiemy jaka jest bezpośrednia przyczyna...ja wiem, że tata strasznie psychicznie się załamał...może zawał? może niewydolność nerek? a może jeszcze coś innego...mam żal do siebie, że może gdybym więcej dała z siebie, bardziej pocieszała to by nie odszedł...:( jest to dla nas wszystkich szok...i straszny ból...
Spoczywaj w pokoju tatusiu...mam nadzieje, że po tamtej stronie się kiedyś spotkamy...a ty teraz szepniesz Bogu o naszym dzidziusiu...
„Odszedłeś tak cicho i bez pożegnania,
Jak ten, co nie chce swym odejściem smucić,
Jak ten, co wierzy w chwili rozstania,
Że ma niebawem z dobrą wieścią wrócić.”
„Odeszłeś tak nagle, że ani uwierzyć, ani się pogodzić.”