piątek, 6 grudnia 2013

12 tydzień

Po wizycie raczej dobrze. Dzieciątko nam pomachało rączkami i wogóle bardzo ruchliwe było:)Mąż był ze mną- pierwszy raz widział na żywo- wzruszył się i potem przez parę minut wpartywał się w zdjęcie z usg na którym było widać jak dziecko trzyma rączki do góry:)
Z gorszych rzeczy dostałam jakąś infekcje, bakterie itp i muszę zarzywać globulki z aktybiotykiem. Treochę się martwię wyczytałam, że nie można go stosować w ciąży, no, ale cóż pozostaje  zaufać mojemu lekarzowi.
Na szczęście już niedługo bo w środę znów będę widzieć mój cud- gdyż jestem umówiona na usg genetyczne. Oby było wszystko dobrze.

Minął termin porodu Sebastianka- śpij w pokoju aniołku- o Tobie nigdy nie zapomnimy....

piątek, 15 listopada 2013

Chora

Przepraszam, że dawno mnie nie było, ale od 1,5 tygodnia walcze z przeziębieniem, bólem gardła, mdłościami. A jak wiadomo kobiety w ciąży mają ograniczone pole do leczenia.
Z naszych dzieciątkiem jak na razie ok ma 1,5 cm i jest śliczne:)(wiem nie jestem obiektywna) trochę się obawiam zbliża się czas gdy straciłam naszego Sebastianka. Bardzo modlę się, by to się drugi raz nie powtórzyło.
Kolejna wizyta 4 grudnia...oby nie ostatnia....

środa, 6 listopada 2013

Cud nad cudami

Mój cud ma 5 mm- przynajmniej miał tyle w sobotę. Poszłam do innego ginekologa. Powiedział, że wszystko ok. Serduszko biło 120 uderzeń na minutę. Popłakałam się...przygotowana już byłam  na zabieg. W czwartek nic nie było widać- za 2 dni piękne 5 mm szczęścia.
Czasem i moje marzenia się spełniają...

Wiara czyni cuda...

Dziękuję bardzo za Wasze wsparcie...

czwartek, 31 października 2013

Prawdopodobnie

Puste jajo płodowe:((((((((((((
Beta z zeszłego czwartku 11 200 - miałam już więcej nie robić bo ładnie rosło. Pęcherzyk ciążowy widoczny był.
Dzisiaj miałam kolejną wizytę ginekolog powiedziała, że prawdopodobnie puste jajo płodowe- nie widać echa zarodka. Jest to mój dokładnie 5 tydzień i 6 dzień. Pęcherzyk ciążowy duży 25 mm a w nic nie ma:(
Jeśli do poniedziałku nic się nie ujawni - w tym dniu zostaną w szpitalu na zabieg:(

Czemu los po raz kolejny ze mnie zadrwił???

Boże pomóż..

wtorek, 22 października 2013

Strach

Wizyta wczorajsza wprowadziła jeszcze większy strach. Praktycznie lekarka pęcherzyka ciążowego nie zauważyła- powiedziała, że coś jest 2mm,ale na 100% jeszcze nie widać dobrze. Za to widać było dobrze torbiel 3 cm na prawym jajniku.
Mam nadzieje, że nie jest to ciąża pozamaciczna.:(

Mam robić co 2 dni beta hcg i w piątek przyjść ponownie.

Beta z dzisiaj 4261

Sebastianku szepnij Bogu by pozostawił przy życiu Twoje rodzeństwo.

piątek, 18 października 2013

5 tydzień

Licząc od pierwszego dnia ostatniej miesiączki rozpoczęłam dziś 5 tydzień. Z objawów ciążowych na razie występuję zmęczenie i lekkie mdłości. Tak poza tym ok- tylko czas tak powoli płynie:)
Byłam w kontakcie z moją ginekolog- dzisiaj miałam zrobić powtórkę bety. Wynik z dziś 984. Nie wiem czy to dobrze czy nie? czy nie za niski, wysoki skok? Jeśli któraś z Was się zna to proszę o poradę.
Na wizytę do lekarza mam iść w poniedziałek. Tak bardzo się boję-chociaż cieszę się, że po ostatnim poronieniu zmieniłam ginekologa i Pani poważnie podchodzi do sprawy.

Mąż bardzo szczęśliwy-zdarzyło mu się dzisiaj- śpiewać o naszym dziecku i tańczyć po pokoju:)

Strach jest wielki:( i chyba dla kobiet po poronieniu mija on dopiero po urodzeniu dziecka. Gdy zobaczy się, że wszystko jest w porządku.

niedziela, 13 października 2013

Cud??????????????????????????????????????????????

Pojawiła się druga kreska!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Mega blada,ale jest.
25 dzień cyklu ma prawo być blada.
Test zrobiony od niechcenia- bo dzisiaj idziemy na obchody dnia dziecka utraconego w naszym mieście i tak sobie pomyślałam- a co tam zrobię i tak wyjdzie negatyw. A tu szok.
Nie mogę w to uwierzyć- jutro rano powtórka testu a jak nadal będzie pozytywny idę na betę i progesteron.
Boje się jeszcze cieszyć...strach jest wielki, żeby drugi raz nie stracić dzieciątka.

Muszę przyznać, że ostatnio jestem bardzo nerwowa- kilka razy na męża się wkurzyłam o jakąś drobnostkę, no i dwa dni temu miałam takie silne kłucie w prawym jajniku, ale myślałam, że to zwiastuny okresu.

Jeśli jesteś mój cudzie proszę Cię żyj i się rozwijaj i nie odchodź proszę...

czwartek, 3 października 2013

"Boże wiedzieć chce czy wszystko ma na pewno sens?"

Nie liczę, nie mierzę temperatury- niech się dzieje co chce. Znów brak wiary i nadziei.
A jutro mija 5 msc jak straciłam nasze maleństwo-szczęście. Myśli o tym, że już niedługo narodziłoby się nasze dziecko są nieustanne.
A tymczasem w weekend bawimy się na weselu.

Nie myśleć, nie tęsknić, nie kochać, nie żyć...

środa, 18 września 2013

!!!

Temperatura dziś 37,05- 15 dzień fazy lutealnej...hmm już dawno tak nie miałam. Boje się robić test. Poczekam do jutra.

Nie nastawiaj się, nie nastawiaj się, nie miej nadziei, nie miej nadziei.

Powtarzam to sobie, ale o niczym innym nie mogę myśleć.

poniedziałek, 16 września 2013

Czekam na zakończenie kolejnego cyklu, chyba że...

Po co pytasz – Dlaczego
I tak nikt nie odpowie
Tak właśnie miało się zdarzyć
tak miało się zdarzyć Tobie
Dlaczego – pytać nie warto
bo wciąż bez odpowiedzi
Wszystko ma sens i choć trudno
Musisz w to matko uwierzyć
Wszystko ma sens i choć trudno
Zrozumieć Ci sens cierpienia
Musisz przyjąć, wyszeptać
Aniołeczku do zobaczenia.
Do zobaczenia kochanie
Będę cierpliwie czekała.
Będę nadał żyć tutaj,
Tak jakbyś Aniołeczku chciał.
Będę wciąż dobra dla ludzi
I będę się uśmiechać
A Ty od czasu do czasu
Pomachasz do mnie z daleka.
do zobaczenia Aniołeczku,
do zobaczenia kochany…
Dziękuję Ci że jesteś

choć teraz nie widziany….

środa, 4 września 2013

Od Sebastianka

" Kochana Mamo"
Wiem że mnie nie widzisz, nie słyszysz i nie możesz dotknąć… ale ja jestem.. istnieje.. w Twoim życiu,snach Twoich, Twoim sercu… Istnieje. Kiedy byłem tam na dole, w Twoim ciepłym brzuchu godzinami zastanawiałem się jak to będzie kiedy będę już przy Tobie, w tym miejscu o którym opowiadałaś mi gładząc się po brzuchu wieczorami kiedy chyba nie mogłaś spać. Ja wsłuchany w twoje opowieści i kojący Twój głos chłonąłem każde słowo, każdą informacje a potem cichutko żeby Cie nie obudzić kiedy wreszcie usypiałaś marzyłem. Wyobrażałem sobie to cudowne miejsce i ciebie jak wyglądasz. Patrzyłem na swoje dziwne nóżki i rączki u których nie wiem czemu było dziesięć palców i i zastanawiałem się czy jestem do ciebie podobny… Chyba nie- myślałem- bo ty pewnie jesteś piękna a ja taki dziwny, pomarszczony… no i po co mi dziesięć palców -myślałem? A potem nagle wszystko się jednego dnia zmieniło. Płakałaś głośno głaszcząc brzuch i już nie było opowieści. To nie może być prawda- mówiłaś- godzinami . Słuchałem teraz jak płaczesz, krzyczysz, prosisz i błagasz. A ja nie wiedziałem o co i dlaczego? Chciałem Cie bardzo pocieszyć więc wywracałem fikołki żebyś poczuła że ja tu jestem i cię kocham, ale wtedy Ty płakałaś jeszcze bardziej..
Zobaczyłem ze ktoś świeci mi po oczach, straszne światło wpadało w głąb ciebie, nie wiem skąd a Ty powtarzałaś ze będzie dobrze, musi być. Ale płakałaś -słyszałem. Kiedy nagle wszystko zrobiło się czarne a mnie wciągnęło coś i pchało mocno zrobiło się cicho. Ktoś już trzymał mnie na rękach ale to nie byłaś Ty. A potem usnąłem i kiedy otworzyłem oczy, wszystko wkoło mnie zalewał błękit w każdych odcieniach. Byłem ten sam- mały,pomarszczony i z dziesięcioma palcami u rąk. Ale ciebie nigdzie nie było. Obok mnie siedział rudy chłopczyk i uśmiechnął się do mnie. Witaj- powiedział. Gdzie moja mama- zapytałem? I wtedy on opowiedział mi wszystko. Że nie każde dziecko trafia do swoich rodziców I ze nie niema związku jak bardzo oni kochali i chcieli, ze teraz tu jest moje miejsce,pośród innych małych Aniołków. Ze będzie mi Ciebie mamo brakowało ale musimy oboje nauczyć się żyć bez siebie. I musiałem nauczyć się tak żyć, Nie, nie było mi łatwo, płakałem tak jak ty wtedy i cierpiałem tak jak ty wtedy. Ale jest mi tu naprawdę dobrze. Mam wielu przyjaciół, wiele zabawy, wiele radości. Ale nie szalejemy całymi dniami na łące, mamo. Pomagamy starszym ludziom przeprowadzić ich na spotkanie tu w niebie. Znajdujemy ich rodziny, mężów, żony, dzieci żeby mogli się z nimi spotkać. Możesz być ze mnie dumna, mamo. Jestem grzecznym Aniołkiem, naprawdę. No czasem tylko robimy sobie psikusy i troszkę narozrabiamy kiedy skrzydełkami zahaczamy o klomby kwiatów, ale wiesz… jak się bawimy w berka to czasem nas ponosi… Kiedy tu się znalazłem mój przyjaciel wytłumaczył mi też że nie mogę kontaktować się z Tobą osobiście.. czasem tylko pojawić się w twoich snach ale nic więcej. Ostatnio jednak zacząłem robić się powoli przezroczysty i skrzydełka mi nie działają jak kiedyś. Przyjaciel popatrzył, pokiwał smutno głową i zabrał mnie na ziemię. Usiedliśmy na białym krzyżu i naglę CIĘ zobaczyłem, Wiedziałem że to Ty,poznałem twój głos. Stałaś tam w deszczu i płakałaś powtarzając że tak bardzo cierpisz, że tak bardzo tęsknisz, ze nie chcesz już żyć…. Przyjaciel popatrzył na moje skrzydełka i powiedział że musimy coś zrobić, żeby Ci pomoc. Bo nie możesz tak dalej cierpieć, musisz żyć bo wobec ciebie jest jeszcze wiele planów które musisz zrobić. że są gdzieś dzieci którym musisz pomoc przejść przez życie i otoczyć je miłością tak wielką jak tą która teraz powoduje Twój wielki ból. Więc piszę do ciebie Mamo ten list, pierwszy i ostatni. Musisz wziąć się w garść, musisz się uśmiechać, żyć, dzielić się radością z innymi. Ja cie bardzo mocno kocham i wiem ze to z mojego powodu płaczesz ale tak nie można.. Każda twoja kolejna łza powoduje że moje skrzydełka znikają. Kiedy Ty się poddasz ja tez zniknę, Tu na górze istnieje dzięki Tobie i Twoim myślom o mnie. Ale tylko tym dobrym myślom. Bo kiedy będziesz cały czas tak strasznie rozpaczać to żal zaleje Twoje serce, smutek przesłoni Ci świat i będziesz tylko myślała o tym co straciłaś. Zapomnisz o mnie. Nie ,nie zaprzeczaj ze nigdy nie zapomnisz. Pamięć to zachowanie w sobie tych radosnych chwil a ciebie pogrąża smutek- on nie jest dobry. Każdy Twój uśmiech to dla mnie radosna chwila. Dzięki Tobie mogę zrobić jeszcze tyle dobrego. Żebyś widziała tą radość kiedy znajduję najbliższych ludziom którzy tu trafili… Z twojego szczęścia czerpie swoja siłę. Proszę mamo żyj dalej i zachowaj mnie w sercu i myślach. Bo nie długo poza smutkiem nie będzie już tam miejsca dla mnie… Kocham Cie mamo. .I nie jesteś sama- pamiętaj.I nie mów że mnie już nie ma! JESTEM.. Zobaczysz mnie w oczach swoich dzieci, usłyszysz w radosnym ich śmiechu, poczujesz kiedy przytulać je będziesz i kołysać do snu. Ja tam zawsze będę,zawsze przy Tobie. Zawsze. Tylko proszę żyj mamo bo smutek powoduje że znikam… a wtedy nic już nie będzie.. mnie już nie będzie…
Kocham cie mamo!

piątek, 23 sierpnia 2013

Niestety

Test negatywny, a dziś zawitała do mnie @.

Bez komentarza.

Dziękuje wszystkim za trzymanie kciuków. Jesteście kochane.

wtorek, 20 sierpnia 2013

Czekam na cud

Dzisiaj robię test nie wytrzymam. Wielka prośba o trzymanie kciuków, gdyż ja już zaczynam wariować.

Pożyjemy zobaczymy...

środa, 7 sierpnia 2013

Wiara czyni cuda...

Zbliża się owulacja- nastraja mnie to bardzo pozytywnie. Test owulacyjny pozytywny- ciało również potwierdza różnymi oznakami że to już niedługo. Cóż nie pozostaje nic innego jak cieszyć się życiem z mężem:)

Wierze, że prędzej czy później pojawi się nasz cud.
A za kilka dni będziemy mieć na dłuższy czas gości. Przynajmniej nie będę za dużo myśleć i czas do 28 d.c. szybko minie.:)

Wczoraj uświadomiłam sobie, że jeszcze troszkę ponad msc i będzie 1 rocznica śmierci taty:(
Brakuję mi go bardzo- czasem jeszcze się zapominam i myślę, że niedługo spotkam się z nim.
No nic- mam nadzieje, że czuwa nade mną razem ze swoim wnuczkiem- naszym Sebastiankiem.

Wiara czyni cuda...



piątek, 2 sierpnia 2013

Jest lepiej

Znów wróciła siła, by wstać i walczyć o swój cud. Zażywam nowe leki, które też jakoś dodają mi wiary, że po usunięciu kilku niedociągnięć będę mogła zajść w ciąże.
Przede wszystkim muszę mniej się stresować, odprężyć się, wyciszyć i zaakceptować niektóre rzeczy.

Boże pomóż...

środa, 31 lipca 2013

LISTA ŻYCZEŃ OSIEROCONYCH RODZICÓW

1. Chciałabym, by moje dziecko nie umarło. Chciałabym je mieć z powrotem.

2. Chciałbym, byś się nie bał wymawiając imię mojego dziecka. Moje dziecko 
istniało i było dla mnie bardzo ważne. Potrzebuję usłyszeć, że było ono ważne 
także dla Ciebie.

3. Jeśli płaczę lub reaguję emocjonalnie, gdy mówisz o moim dziecku 
chciałabym, byś wiedział, że to nie dlatego, że mnie ranisz. Czuję wówczas, 
że pamiętasz; czuję twoją troskę! Śmierć mojego dziecka jest przyczyna moich 
łez. Rozmawiasz ze mną o moim dziecku, pozwoliłeś mi podzielić się smutkiem. 
Dziękuję Ci za to.

4. Chciałbym, byś nie „zabijał” ponownie mego dziecka usuwając jego zdjęcia, 
rysunki, pamiątki ze swojego domu. 

5. Bycie rodzicem w żałobie nie jest zaraźliwe, więc chciałbym byś mnie nie 
unikał. Potrzebuję Cię teraz bardziej niż kiedykolwiek. 

6. Potrzebuje urozmaicenia, chcę usłyszeć co u Ciebie, lecz chcę, byś także 
słuchał mnie. Mogę być smutna. Mogę płakać, lecz chciałabym, byś pozwolił mi 
mówić o moim dziecku; to mój ulubiony temat. 

7. Wiem, że często o mnie myślisz i się modlisz. Wiem, że śmierć mojego 
dziecka boli Cię także. Chciałabym o tym wiedzieć: powiedz mi to przez 
telefon, napisz list lub uściśnij mnie. 

8. Chciałbym żebyś nie oczekiwał, że moja żałoba skończy się wraz z upływem 
sześciu miesięcy. Pierwsze miesiące są dla mnie szczególnie traumatyczne, 
chciałbym jednak być zrozumiał, że mój żal nie będzie mieć końca. Będę 
cierpiała z powodu śmierci mojego dziecka aż do ostatniego dnia mego życia. 

9. Naprawdę staram się „zaleczyć”, chciałabym jednak byś zrozumiał, że nigdy 
nie będę w pełni wyleczona. Zawsze będę tęskniła za moim dzieckiem i będę 
pełna żalu, że już nie żyje. 

10. Chciałabym byś nie oczekiwał ode mnie "NIE MYŚLENIA O TYM" lub "BYCIA 
SZCZĘŚLIWĄ”. Nie sprostam żadnemu z tych oczekiwań przez długi czas.

11. Nie chciałabym traktował mnie jak „OBIEKT LITOŚCI”, chciałabym jednak byś 
pozwolił mi na smutek. Zanim się „wyleczę” to musi boleć. 

12. Chciałabym byś zrozumiał, że moje życie roztrzaskało się w drobny mak. 
Wiem, że to przygnębiające być blisko mnie, gdy tak czuję. Proszę bądź 
cierpliwy w stosunku do mnie, tak jak i ja jestem. 

13. Gdy mówię "U mnie w porządku", chciałabym, byś zrozumiał, że „NIE JEST MI 
DOBRZE”, a każdy dzień to zmaganie się ze śmiercią mojego dziecka. 

14. Chciałabym byś wiedział, że wszystkie moje reakcje związane z żałobą są 
normalne. Możesz spodziewać się depresji, złości, wszechogarniającego 
poczucia beznadziejności i smutku. Proszę więc, wybacz mi, że czasem jestem 
cicha i wycofana, innym zaś razem irytuję się i zachowuje ekscentrycznie. 

15. Twoja rada by "żyć dzień za dniem" i tak odmierzać czas jest doskonała. 
Jednak obecnie, dzień to zbyt dużo i zbyt szybko dla mnie. Chciałabym 
wiedzieć, że daję sobie radę z godziną po godzinie.

P.S. Tylko smutek i łzy...

wtorek, 30 lipca 2013

@

Przyszła @ a jakże mogła o mnie zapomnieć :( I znów mały kryzys. Nie mam już sił... moje skrzydła podcięte. Czekanie jest dla mnie śmiercią- jest czymś co wypala mnie całkowicie.



czwartek, 25 lipca 2013

Iskierka nadziei



MODLITWA CZEKAJĄCEJ…
„Pod jej powiekami mieszkają łzy
Wciąż nie wypłakane, wciąż piekące
Pod jej powiekami mieszkają sny
Wciąż się nie spełniające…
Dawno wymyśliła już imiona
bo jak tu nie myśleć
choć puste wciąż ma ramiona
nie przestaje istnieć
choć świat dookoła zrozumieć się stara
biegnie i tak swoją drogą
jej nadzieja mała
choćby tylko raz tak się udało
by pod sercem na dłużej
serduszko zostało
by nie zgasło, by było, by nie odchodziło
Boże pozwól… to tak mało i jednocześnie tak wiele…”

25 d.c. i znów pojawia się mała nadzieja. Znów myśli mimowolnie krążą wokół tematu możliwości zajścia w ciąże. 

Kolejne wyniki badań wychodzą ok- to jeśli jest tak dobrze- to czemu jest tak źle? 

Czemu te dni tak powoli mijają?

wtorek, 9 lipca 2013

Głupia

Jestem jednak głupia- to tak apropo poprzedniej notki.

Trzeba znów wstać i zacząć wszystko od nowa. W końcu nowy cykl to nowa nadzieja.
Zastanawiam się ile mi przyjdzie czekać i czy wogóle się doczekam... na nowe życie.
Czekamy już 4 lata i 3 msc - dla jednych mało dla innych dużo.
Najważniejsze to nie obciążać organizmu złymi myślami, smutkami, stresem i płaczem. Bo to nie sprzyja.

Jedno co mi się w życiu udało to mąż i myślę, że właśnie dlatego wszędzie indziej jakoś tak pod górkę.

Cóż widocznie tak musi być- taka nasza trudna droga do rodzicielstwa.

dobrze, że mamy siebie...zauważam jednak, że poronienie bardzo mnie zmieniło...

P.S. Sebastianku mama bardzo Cię kocha....

czwartek, 27 czerwca 2013

Nadzieja matką głupich...

Jestem głupia. Mam nadzieje...nie potrafię przestać się łudzić. Biorąc pod uwagę, że jest końcówka cyklu. Myślę tylko o tym. O ponownym byciu mamą. Łudzę się, że może się udało, mierzę temperaturę i modlę się by nie spadła. A z drugiej strony ganię się za takie myślenie, że znów się rozczaruję, że znów będę płakać.
A może ta nadzieja pozwala mi żyć, a może pomaga mi bym nie zwariowała, by znów zacząć od nowa. 
Nie wiem, ale boję się. 
Sebastianku czuwaj nad swoją mamą bo oszaleję i szepnij Bogu o rodzeństwie dla Ciebie...

Za kilka dni się dowiem....

poniedziałek, 24 czerwca 2013

18

Dziś miałbyś 18 tygodni. Dziś zobaczyłabym Cię na USg, dziś pomachałbyś do mnie rączką. Ale nie ma tego...moje życie roztrzaskało się na milion kawałków...

I tak trudno o nadzieje...

Aniołkowe Mamy

Po szklistych oczach je poznasz,
po chwiejnym glosie
po marzeniach w pył obróconych,
sercu na pół złamanym
i ramionach rozpaczliwie pustych

po kołysankach nigdy nie wyśpiewanych,
po nocach nieprzespanych,
po imionach nie nadanych
i łzach w ukryciu wylanych
po smutku lepiej lub gorzej skrywanym
po tym wszystkim poznasz aniołkowe Mamy

czwartek, 13 czerwca 2013

piątek, 24 maja 2013

Moja karuzela uczuć...

Jestem po kontroli u ginekologa. Niby ok- choć coś grubawe mam endometrium. Gin kazała odczekać ze staraniami 3 msc. Nie wiem czy się posłucham - na pewno ten msc odpuszczam, ale dużo się naczytałam i nic tak naprawdę nie da mi gwarancji, że uda mi się po raz kolejny zajść w ciąże i ją szczęśliwie donosić. Mam trochę żal do niej- postąpiła ze mną jak z każdym innym przypadkiem- nie wzięła pod uwagę moją przeszłość zdrowotną- operacje. Wyniki krwi dobre- hormony ustabilizowane i przyczyn poronienia nie ma. Niski progesteron, ale przecież gin nie przyzna się do błędu- który mógł spowodować obumarcie mojego dziecka. Powoli przyzwyczajam się do tej pustki, którą odczuwa się po stracie maleństwa. Trzymasz się za brzuch i wiesz, że tam już nic nie ma...jesteś sama...
Chciałoby się tą pustkę jak najszybciej wypełnić. Mam nadzieje, że się kiedyś uda...Aczkolwiek Sebastianka nikt mi już nie wróci. Wiem, jednocześnie, że jeśli pojawi się kolejne dzieciątko nie będę traktowała go jako zamiennik -o nie nie. Jutro minie 3 tygodnie od kiedy odszedł mój maluszek. Pokochałam Go od pierwsze dnia kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. To takie dziwne i niesamowite. A gdy zobaczyłam jak biję jego serce na monitorze całkowicie straciłam dla niego głowę. Boże czemu nam Go zabrałeś? 

A i jeszcze jedno mam dość słuchać, pocieszeń w stylu- "jeszcze będziesz miała dziecko", "doczekasz się", "Nic się nie stało"- o wiele lepiej nic nie mówić a np. przytulić. Ostatnio znajomy po tym jak się dowiedział po prostu na mnie spojrzał i już wiedziałam co chce powiedzieć. Dodał mi otuchy przez samą obecność-dał więcej niż tysiąc słów. Nikt nie zrozumie tego bólu dopóki nie będzie w takiej sytuacji.


poniedziałek, 20 maja 2013

Trochę nadziei na nadzieję...

Pochowaliśmy naszego aniołka, zaświeciliśmy 2 białe lampeczki i daliśmy bukiet białych różyczek i konwalię.
Wnuczek dołączył do grobu dziadka. Czemu ciągle tracę osoby, które kocham?
Choć na sercu jest lepiej- że nasz maluch jest godnie pochowany- a my w końcu możemy trochę odetchnąć.
Ja mam taką mieszankę uczuć, raz mam wielki żal i łzy leją się strumieniami, żeby za chwilę czuć radość, że w ogóle maleństwo pojawiło się choć na chwilę w naszych życiu  i teraz jest niebie. Lęk miesza się z nadzieją na kolejną ciąże. I sama już nie wiem co robić i myśleć.
Tak bardzo chciałabym znać przyczynę poronienia- jednak coś czuję, że się nie dowiem. Badania krwi wyszły dobrze- jedynie progesteron nie daje mi spokoju.

Przyszłość jest dla mnie lękiem- już żadna ciąża nie będzie jak ta pierwsza- do końca zostanie lęk....i obawa...

Cóż w tle słucham tę piosenkę http://www.youtube.com/watch?v=nVPM2LbVcfs oraz czytam "Cisza pod sercem" o kobietach w podobnej sytuacji do mnie...

Cisza pod sercem, pustka pod sercem i łza na policzku....

Sebastianku- nasz aniołku rodzice nigdy o Tobie nie zapomną...

Czuwaj nas Nami...

środa, 8 maja 2013

I ciągle mam nadzieje, że wiesz co robisz Panie...

Szpital nie zgadza się na wydanie zaświadczenia dzięki któremu moglibyśmy pochować naszego aniołka. Nie wiem czemu ludzie są tak bezduszni. To co mamy zrobić wyrzucić do śmieci, w toalecie spuścić? Nigdy w życiu bym czegoś takiego nie zrobiła. dla kogoś to są resztki tkanek, komórek- dla nas cały świat, całe szczęście. Czuję się bezsilna- opuszczona. Dobrze, że jest mąż, mama i przyjaciółka. Dzięki nim jakoś mimo wszystko staram się otworzyć oczy i żyć.
Dzisiaj mam wizytę u immunologa może wyniki badań krwi coś wykażą. Nie wiem.

"Dziś czuję się jak mrówka gdy, czyjś but tratuję jej mrowisko...czemu mi dałeś wiarę w cud a potem odebrałeś wszystko..."

Tato przytul mojego aniołka do serca....

poniedziałek, 6 maja 2013

"Czemu mi dałeś wiarę w cud, a potem odebrałeś wszystko..."

W sobotę 4 maja poroniłam. Czułam się świetnie przez całą ciąże. Nie miałam żadnych oznak niepokojących- aż w sobotę po południu zauważyłam krew. Zaniepokoiłam się, ale nie myślałam, że przeżyję taki koszmar. Pojechaliśmy do szpitala. Lekarz początkowo mi powiedział, żebym się nie martwiła, że to śluz z domieszką krwi. Uspokoiłam się na chwilę, ale po usg lekarza mina powiedziała mi wszystko. Zapytał tylko kiedy robiłam usg ostatnio, powiedział, że w 11 tygodniu dziecko powinno być większe. Nie czuć bicia serca. Mój świat się zawalił-miałam zostać na zabieg, ale nie byłam na czczo. Kazał przyjść na drugi dzień. Po raz ostatni na monitorze widziałam moje maleństwo. W domu dostałam wielkich bólów brzucha i w łazience poroniłam moje dziecko. Na drugi dzień pojechałam do szpitala- lekarka powiedziała, że już nie ma co czyścić i reszta wyjdzie podczas okresu:(
Nie mam sił- od dwóch dni nie wstaję z łóżka... nie mogę przestać płakać... 4 lata staraliśmy i nasza radość trwała miesiąc odkąd się dowiedzieliśmy...

Czuję się jak w tej piosence...

http://www.youtube.com/watch?v=KKUnch_WEec


Nic nie boli bardziej niż śmierć spełnionego marzenia...

"Pełno nas, a jakby nikogo nie było, 
Jedną maluczką duszką tak wiele ubyło..."


Nasz Kochany Sebastianku lub Nasza Kochana Klaro śpijcie w pokoju 

Aniołku nic i nikt Ciebie nie zastąpi... będziesz na zawsze w naszych sercach...


P.S. Walczymy o możliwość przeprowadzenia pogrzebu...

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Stał się cud :)

Jestem w ciąży- co tu dużo mówić- stał się cud- po tym jak zmarł mój tata, na przełomie stycznia i lutego walczyłam o życie w szpitalu na OIOMIE, żeby na początku marca zajść w ciąże.:)
Jestem w 7 tygodniu i 3 dni. Wiem, że to dopiero początek i wiele może się zdarzyć, ale wszystko oddajemy Bogu i co ma być to i tak będzie:)

Jesteśmy z mężem najszczęśliwsi na świecie.:)

Chyba teraz będę już tu częściej

Pozdrawiam